Lekki wiaterek i słońce przebijające się przez niewielkie, białe chmury, czego więcej do szczęścia potrzeba? Tego dnia Tenjouin był rześki i wypoczęty, w sam raz by rozpocząć kolejną, niezwykle ważną misję. Lecz w tym celu trzeba było znaleźć odpowiednie miejsce na start. Po krótkim rozważaniu padło na kawiarnię. Kilka minut spaceru i chuunin był już na miejscu.
- Okej, tutaj będzie idealnie - stwierdził mężczyzna odsuwając krzesełko przy jednym ze stolików stojących na zewnątrz niewielkiego budynku.
- Pora brać się do roboty. Chwilę później na stole pojawił się niewielki zwój.
- Teraz wystarczy tylko... - mruknął do siebie rozwiązując niezbyt przemyślnie zaplątany supeł
- i gotowe. Najwyraźniej misja według Hayate może mieć bardzo luźno pojęte znaczenie. Dla niego była to misja w celu otrzymywania lepszych misji... samodoskonalenie! Bez zbędnego ociągania się chłopak przeczytał zwój i złożył kilka pieczęci, a następnie przyłożył rękę do powierzchni no i... i właśnie nic.
- No co jest? - zapytał próbując ponownie. Efekt był jednak taki sam jak poprzednio. Parę kolejnych powtórzeń nic nie zmieniało.
- Cholera... jakiś zepsuty zwój mi wcisnął. - Marudził pod nosem mężczyzna starając się wykonać w końcu poprawnie jutsu. W końcu w akcie desperacji zaczął potrząsać pismem starając się wydobyć ukrytą w nim broń... No cóż.
- Nieee, to jakiś bubel. Może ten zwój jest zwyczajnie pusty? Gadanie do siebie było najwyraźniej nowym hobbym mężczyzny, bo robił to dziś nad wyraz często. Tak często, że aż zainteresowało to
młodziutką dziewczynkę, miała może maksymalnie 5-6 lat.
- Mogę ja spróbować ? - zapytała uroczo dziewczynka.
- Pewnie. Jeśli nie masz problemu z tym, że ten zwój jest zepsuty. - odparł Hayate podsuwając jej zwój. Wprost nie mógł się doczekać, aż ujrzy zafrapowanie na twarzy małej, przemądrzałej dziewczynki. Co prawda nie dała mu żadnego powodu by tak o niej myślał, ale Tenjouin wiedział lepiej! W końcu był ekspertem od kobiet i dobrze wiedział co myślą, nieważne w jakim były wieku. Po pierwszej próbie dziewczynki efekt był taki sam jak w przypadku chuunina, żaden. Mężczyzna już powoli uśmiechał się pod nosem gdy nagle.
A nie mówi... - przerwało mu charakterystyczne "puff". Po chwili na zwoju leżał shuriken.
- Jeej! - zawołało dziecko klaszcząc wesoło w dłonie. Dorosły natomiast przez dobrą chwilę siedział zamurowany w bezruchu.
- Daj mje to. - zawołał nieco zdenerwowany Hayate łapiąc za zwój. Także spróbował wykonać technikę jednak nic się nie stało.
- No i widzisz coś narobiła? Zmarnowałaś mi ostatni zwój. - więc teraz przyszła pora na obwinianie dziecka, jak nisko można upaść jednego dnia, a mamy dopiero poranek...
- Mogę panu to naprawić. - odparła wesoło dziewczynka po czym wzięła oba przedmioty i zamknęła broń wewnątrz zwoju.
- Proszę. - dodała z uśmiechem podając zwój chuuninowi. Ten po raz kolejny nie mógł uwierzyć w to co widzi.
- Wiesz co, a może jednak przestaniesz wtykać nosa w nieswoje sprawy i pójdziesz do szkoły? - zapytał ponownie zabierając zwój dla siebie. Dziewczynka nieco zszokowana oburzyła się i pokazała mężczyźnie język naciągając jednocześnie palcem dolną powiekę. To nieco rozjuszyło Króla.
- Oż Ty maałaaa... Czy Ty wiesz kim ja jestem!? Jestem czee... - w porę ugryzł się w język, gdyż nagle do stolika podeszła piękna, chociaż nieco starsza od Hayate kobieta. -
...eść. No cześć maleńka. Proszę, proszę. Możesz się dosiąść. - powiedział Tenjouin, a uśmiechnięta kobieta odparła tylko
- Ojeju, jaki pan uprzejmy, dziękuje.URATOWANE. Nie dość, że uniknął wydania swojej tajemnicy to jeszcze przerobił to w tak prosty numer, nieźle. Nim sam się spostrzegł stał już na nogach i odsuwał krzesło na którym siedziała poznana wcześniej dziewczynka.
- Spadaj. - syknął zrzucając dziecko z krzesła. Pięciolatka spadła i po chwili zaczęła płakać. Nim Hayate zdążył cokolwiek powiedzieć kobieta wstała i zareagowała.
- O matko, co pan najlepszego narobił!? Nic Ci nie jest kochanie? - cała uwaga gorącej kobiety skupiła się teraz na pokrzywdzonym dziecku.
- Jak mogłeś potworze! - zawołała kobieta po czym podniosła dziecko na ręce i poszła w swoją stronę.
- Chodź, zabierzemy Cie od tego wstrętnego pana..
Po paru krokach dziewczynka przestała płakać i tylko delikatnie szlochała. Zerkając na Hayate ponownie pokazała mu język i tyle je widział... Co do samego mężczyzny. Stał on dobrą chwilę jak wryty próbując przetworzyć co tu się właściwie stało. Szybko połączył fakty i widząc szyderczy uśmiech dziecka olśniło go.
- Ty mała diablico! - zawołał przeklinając po stokroć malutką wichrzycielkę. Jakoś umknął mu fakt, że to jednak też trochę jego wina. NIEWAŻNE, jeszcze nadejdzie czas zemsty.
- Zobaczysz, jeszcze się zemszczę! Nie znasz dnia ani godziny! - dodał do poprzednich wrzasków lecz budziło to tylko śmiech powoli oddalającej się dziewczynki. Nagle jednak oczom chuunina objawił się dar niebios. Niewielka, pluszowa zabawka z którą przyszła dziewczynka. Na jej widok Hayate wiedział już, że odniósł bezkompromisowe zwycięstwo. Pierw spojrzał w kierunku swojego nemezis czy aby na pewno widzi jego nową ofiarę, a potem bez chwili wahania oderwał zabawce głowę i zaczął po niej skakać.
- Ha ha! I kto się teraz śmieje? Kto się teraz śmieje!? A masz! i jeszcze raz! - wołał skacząc raz po raz po truchle pokonanej bestii. Dziewczynka ponownie się rozpłakała. Tenjouin co prawda dokonał zemsty, lecz chwilę później przeciwnik pokazał, że nie odpuszcza tak łatwo... Dobra tak naprawdę mężczyzna źle stanął i wywrócił się waląc przy tym tyłem głowy o stół. Chwila zwijania się z bólu i było po sprawie. Gdy wstał po raz kolejny wykrzyczał machając rękoma w powietrzu.
- Jeszcze wam wszystkim pokaże, to ja jestem Króle! - tym razem nie przerwał mu nikt inny, ale on sam. W porę zakrył usta rękoma i ponownie usiadł na swoim miejscu. Znów było blisko zdradzenia swojej tajemnej tożsamości, lecz i tym razem Hayate nie dokończył zdania...
Chwilę później mężczyzna zauważył, że na stole wciąż leży zwój. Obiekt przez który to wszystko się zaczęło. Jeszcze przez parę minut siedział nieruchomo i tylko się na niego gapił, lecz w końcu postanowił spróbować ponownie i tym razem, udało mu się.
- Ha! Łatwizna! - tymi słowami skwitował poznanie nowej techniki ninja...
//skrócona nauka techniki (talent "Sokole oko") 1/1